20 lutego 2014

Detektywistyczny Glossybox luty 2014

No baaardzo śmieszne. Otworzyłam paczkę od Glossybox, po pobieżnym przejrzeniu zawartości chwyciłam Odżywczy Eliksir do paznokci La Manicure 7w1 od L'oreal i posmarowałam nim szybko skórki wokół paznokci, grubo nałożyłam.. Już po chwili dotarł do mnie zapach acetonu, bardzo intensywny.. no co jest, przecież tak odżywki nie powinny śmierdzieć?! Jednym okiem spojrzałam na opakowanie, jak byk napisane jest, że eliksir, w dodatku odżywczy, to co to, nie olejek?? Nawet kropla olejku jest narysowana...
"Eliksir — mieszanina olejku eterycznego i nalewki roślinnej, bądź wyciąg roślinny na bazie spirytusu." [wg. wikipedii]
Spojrzenie drugim okiem na kartę informacyjną od Glossy nic nie wyjaśniło, bo 'kuracja zwalczająca 7 oznak zniszczonych paznokci, formuła z olejkiem i witaminą E' tylko mnie utwierdziła, że no... to powinien być olejek, ale dlaczego tak brzydko pachnie? Trzecim już okiem ;) spojrzałam na opakowanie poszukując już bardziej intensywnie informacji, bo nałożona na skórki i częściowo na pomalowane paznokcie substancja zdążyła już podeschnąć odbarwiając mi mój krwistoczerwony lakier...
Aha... 'nałóż serum jako bazę pod lakier lub samodzielnie. Szybkoschnąca formuła'.
O matko!

W rezultacie mam szybko i pięknie pomalowane skórki bezbarwnym czymś, o odbarwionym lakierze nie wspomnę...

A co tam w całuśnym pudełku poza tym? :D


Tusz do rzęs Aero Volume w kolorze Blackest Black od Avon. Nie wiem jak oni w cząsteczkach tego tuszu umieścili powietrze?? "tusz zawiera superlekką formułę z cząsteczkami wypełnionymi powietrzem"... To niemożliwe jest, wg mojej wiedzy, ale może ja tam czegoś nie wiem.. ;) W każdym bądź razie firma się chwali, że coś takiego ma ten tusz, co powoduje jego 'superlekką formułę' i uniesienie rzęs. Jak działa, to przetestujemy i zobaczymy.. ale od dłuższego już czasu drażnią mnie takie beznadziejnie nielogiczne i abstrakcyjne, marketingowe opisy kosmetyków... dla mnie to niepoważne i mało profesjonalne takie głupie wciskanie analfabetycznego kitu  :-(



Love Me Green Organiczny Regenerujący Krem do Twarzy na noc, miniaturka produktu 15ml, krem z mleczkiem pszczelim działającym jako naturalny przeciwutleniacz.. w składzie widzę sporo olejków roślinnych, pachnie delikatnie. Całkiem przyjemny produkt i po jednej nocy krzywdy mi nie zrobił ;)

Ta duża butla to Taft - spray do włosów Keratin Complete Blow Dry Energizer o mocy Extra Strong poziom 3, czyli po ludzku mówiąc, prawdopodobnie lakier do włosów :) Normalnie straszne tajemnice muszę w tym pudełku odkrywać... Napisane jest na 100%, że posiada keratynę i zapewnia utrwalenie do 48 godzin. Niemniej w liściku od zespołu Glossy sugerują, że karnawał 'to dobry czas, by przetestować spray do stylizacji włosów na ciepło'. Lakier na ciepło? Tego nie znałam... Szybki rekonesans u wujka Google i muszę powiedzieć, że też zamącił. Ten sam produkt opisywany jest jako utrwalacz (czyli potocznie lakier) ale również jako produkt chroniący przed ciepłem suszarek, lokówek i prostownic. Szczerze? To już nie wiem co to jest..  na opakowaniu produktu nie ma słowa o ochronie termicznej. To spray, którym spryskuje się 'osuszone ręcznikiem', czyli wilgotne włosy, który ma utrwalać bez sklejania włosów. Czyli jednak działa jak lakier flexible, bez sklejania i uczucia hełmu. I wyczesuje się jak lakier... normalnie czuję się jak detektyw...


Tołpa Botanic z serii Białe Kwiaty, Orzeźwiający Tonik-mgiełka 2w1 - skład

Tołpa Botanic z serii Białe Kwiaty, Orzeźwiający Tonik-mgiełka 2w1. Ma działać jak tonik i jest w sprayu. Na opakowaniu jak zwykle u tej firmy mnóstwo fajnych informacji :) Zapach dość świeży, kwiatowy i dość wyczuwalny. Zawiera ekstrakt z białych płatków róży stulistnej, jaśminu i stokrotki oraz wodę różaną.. Bardzo ciekawy produkt, dla mnie zastępnik wody mineralnej Uriage i Vichy.. Zobaczymy jak się sprawdzi, chociaż wizualizacja słowna przedstawiona przez firmę bardzo mi odpowiada:
'wyobraź sobie trzy białe kwiaty, ich delikatne płatki zrywane o świcie, a później jak przyłożone do skóry nadają jej gładkość. Poczuj ich zapach. Możesz nawet ulec ich działaniu, nie krępuj się.'
Mam wielką sympatię do firmy Tołpa, że nie mami bezsensownymi i nielogicznymi, marketingowymi inaczej opisami. Lubię ich podejście do opisu produktu, zawsze konkretnie, przejrzyście i na temat. Do tego na kobiece pragnienia wpływają emocjami i wyobraźnią. Czy tylko ta jedna firma wie, że u kobiety nie tylko seks zaczyna się w głowie, ale też i inne namiętności?

:)
Wasz detektyw,

16 lutego 2014

Miniatury recenzyjne - oczyszczanie twarzy

Miniatury to seria krótkich recenzji, gdzie nie znajdziesz kwiecistych opisów od producenta, a wyłącznie moje własne odczucia po używaniu danego produktu. Zapraszam!


Żel do mycia twarzy Pure Calmille Yves Rocher - przejrzysty, o seledynowym kolorze żel do twarzy z rumiankiem do oczyszczania twarzy. Zaletą żelu jest to, że jest bardzo wydajny - wystarczył mi na 7 miesięcy, codziennego mycia przynajmniej 1x dziennie. Zaletą jest też zapach, delikatny, nienarzucający się, jakby kwiatowy.. ale mam wrażenie, że jednak nie do końca oczyszcza tak, jak potrzebuję. Robiłam różne testy i jednak, aby twarz z makijażem dobrze oczyścić po całym dniu intensywnego wystawiania jej na kurz i tę całą cywilizację, musiałam myć twarz tym żelem przynajmniej dwa razy. A ja wolę raz. Po jednym razie, wacik z płynem micelarnym nie był idealnie czysty.  Dlatego też zaczęłam używać żel tylko rano, do zmywania zaspanej twarzy - tu się sprawdził bardzo dobrze, ponieważ był delikatny i nie ściągał cery. I tak, do porannego używania nadaje się jak najbardziej, natomiast jest za słaby do samodzielnego, dobrego oczyszczania skóry w makijażem.




Burt's Bees Deep Cleansing Cream dostałam od Madziuli w zestawie Essential Burt's Bees Kit, zawierającym miniaturki najlepszych produktów tej amerykańskiej firmy. Z całego pudełka, o którym pewnie jeszcze napiszę, najbardziej spodobał mi się produkt do oczyszczania cery. Jest w formie białego, gęstego kremu, który nakłada się na zwilżoną twarz i wmasowuje, po czym krem zamienia się w lotion, który niesamowicie dobrze i dokładnie oczyszcza skórę! Za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem, jak można tak dobrze i za jednym zamachem wymyć twarz! Krem ten ma jedną cechę, która niektóre osoby może zniechęcić - ma w sobie chłodzący mentol, który jest dość intensywny i szczypiący w oczy. Ale wierzcie mi, efekt wart jest zachodu, a masować twarz można z zamkniętymi oczami (dodatkowy relaks ;)) Pilnować maniacko natomiast trzeba, żeby produkt nie dostał się w okolice oczu. Po umyciu, skóra jest miękka, rozjaśniona!, świetnie oczyszczona i taka świeża od tego mentolu, że mnie zachwyca to za każdym razem. Składniki są świetne, bo dużo tu różnych olejów i wyciągów roślinnych. Ze względu na chłodzący efekt krem oczyszczający świetny byłyby latem, ale go pewnie nie doczeka, bo ciągnie mnie do jego używania teraz i już martwię się, bo w Polsce nie ma tej marki, trzeba go kupować w UK lub USA. Polecam, dla mnie genialny produkt!

No masz miały być miniatury, a rozpisałam się ;)



La Roche Posay, Effaclar Puryfing Foaming Gel nowa formuła, to żel chyba wszystkim znany, ale przypomnę go dla tych, co przypadkiem zapomnieli. Żel do wrażliwych skór trądzikowych i tłustych. Ja takiej nie mam, ale lubię go od czasu do czasu użyć, ponieważ bardzo dobrze oczyszcza skórę i pozostawia na niej poczucie świeżości. Jest świetny gdy występują problemy skórne, bo łagodzi ich formę, a jednocześnie swoim dobrym oczyszczaniem powoduje, że niedoskonałości cery jest mniej. Potrafi wysuszyć i ściągnąć cerę, dlatego na moją normalną, czasem mieszaną, przesuszającą się okresowo skórę nakładam go rzadko i wtedy, gdy potrzebuję porządnego odświeżenia lub gdy pojawią się jakieś niedoskonałości. W  moim domu używa jej osoba z trądzikiem młodzieńczym i jeśli używa codziennie i wytrwale, to trądzik naprawdę staje się mało widoczny. Jest silny, ale nie agresywny. Produkt wart polecenia, bo przecież...

...dobre oczyszczenie skóry to podstawa pielęgnacji i przyczyna wielu skórnych problemów!






Jadwiga, Żel oczyszczający 10% z serii AHA - żel kupiony na targach, stosuję do oczyszczania cery wieczorem, przed nałożeniem na twarz kremu z kwasami. Wmasowuję dwie porcje w umytą skórę, zostawiam chwilę na zadziałanie i zmywam wodą. Czasem szczypie, czasem nie - nie wiem, od czego to zależy, ale za to dobrze oczyszcza pory, co widać w lustrze :) Wierzę, że pozwala lepiej wchłonąć w skórę kwasom nakładanym potem w kremie. Spotkałam ten żel również u profesjonalnej kosmetyczki, która właśnie w ten sposób przygotowywała moją cerę do eksfoliacji (złuszczania).

Ten kosmetyk zawiera w sobie kwasy AHA, więc nie stosujemy go latem, ani podczas korzystania z solarium (brrr..)! Wymagane jest też nakładanie filtrów na twarz!






Zamiennie z tym żelem oczyszczającym stosuję też tonik z Biochemii Urody: Tonik z kwasami AHA/BHA 10%, który zawiera 8% kwas mlekowy (AHA) i 2% kwas salicylowy (BHA). Nakładam na wacik, przecieram twarz, chwilę czekam na zadziałanie, co czuje się, bo pojawia się szczypanie, i zmywam wodą. OD RAZU! czuje się pod palcami wygładzenie cery, co jest niesamowite! Bardzo lubię ten tonik, świetnie oczyszcza, nie ściąga skóry, nie wysusza i w widoczny sposób wygładza cerę. Polecam! Uwaga o nieopalaniu i nieprzebywaniu na solarium, jak wyżej ;)





07 lutego 2014

Glossygox ze stycznia 2014

Trochę się nad tym boxem pozastanawiałam... Dostałam go jakieś trzy tygodnie temu i owszem, przy otwieraniu przesyłki nadal mam radochę ;) ale ... ale tym razem się nieco rozczarowałam dwoma produktami i postawą firmy..

Oto pudełko ze stycznia:


1. Bioliq Krem pod oczy 35+ przeciwdziałający procesom starzenia
2. Pantene Pro-V Nature Fusion Oil Therapy Eliksir z olejkiem arganowym
3. LIRENE Golden Charm balsam
4. YASUMI Konjac Sponge
5. Benefit The POREfessional

Będzie więc na początek nieco krytycznie...

Po pierwsze - nastolatką nie jestem i fajnie, że Glossy dba o moją skórę pod oczami, ale tym razem nieco się rozdrażniłam, bo kolejny krem pod oczy i w dodatku z krótką datą ważności (!) to gruba przesada. Mam z Glossy jeszcze poprzedni krem pod oczy, i jeszcze poprzednio-poprzedni na wykończeniu i kolejny ważny do... marca!? Krem pełnowymiarowy pod oczy zużywa się kilka miesięcy (u mnie to jakieś pół roku) i co teraz? Mam odstawić bieżący krem, żeby zacząć używać do marca, a potem go wyrzucić? To po co ja kupuję te pudełka, za przeproszeniem, żeby wyrzucać do kosza kosmetyki? Aż takiej fantazji nie mam i zwyczajnie jestem zła, bo to już nie pierwszy raz, gdy dostajemy kosmetyk z krótką datą ważności - daleko nie trzeba było szukać, w listopadzie dostaliśmy pełnowymiarowy szampon Schwarzkopf Professional ważny do końca grudnia. Żeby go zużyć, to trzeba byłoby nie tylko całą rodzinę i sąsiadów zaprząc do mycia nim włosów, ale wykąpać również okoliczne psy i koty... Chyba nie o to chodzi, prawda Glossy?? Zarówno firma oferująca takie kosmetyki z bardzo bliskim terminem ważności jak i Wy (załogo Glossybox) stawiacie się w niezbyt korzystnym świetle...
Krem pod oczy 35+ przeciwdziałający procesom starzenia od Bioliq może i jest fajny, nawet dostosowany do moich potrzeb, ale i tak czuję się, że nie postąpiono ze mną fair :(

Po drugie - bardzo się cieszę z kosmetyku dość drogiej firmy Benefit The POREfessional, ponieważ wypróbowałam tą maciupką próbkę (3ml) i nie byłam jakoś specjalnie zachwycona. A cieszę się, ponieważ nabyłam pewną wiedzę, czego ewentualnie mam nie kupować :) The POREfessional jest silikonową bazą pod makijaż, która ma ukryć pory i zmarszczki. Otóż tego nie robi, nie ukrywa rozszerzonych porów, zmarszczek też nie, więc nie bardzo wiem, czym tu się firma chwali... To zwykła baza pod makijaż, przedłużająca nieco jego trwałość i nic poza tym. A nie - jeszcze jedno - kosztuje bardzo dużo (ok. 159zł/22ml). Jeśli miałabym już wybierać bazę to wybrałabym bardzo fajną i tańszą, bazę wygładzającą z Sephory.

Po trzecie - LIRENE Golden Charm to balsam, a w zasadzie bardziej żel nawilżający ze złotymi drobinkami. Miły gadget, wg mnie raczej na lato, niż na zimę, gdy ukrywamy ciało pod wełnianymi, ciepłymi swetrami... Zamysłem prawdopodobnie był karnawał, ale jak dla mnie produkt niezbyt teraz przydatny, poczeka do wiosny i lata.. Na dłoni przed rozsmarowaniem wydać kwadratowe drobinki brokatu, po lekkim rozsmarowaniu też widać (na zdjęciu) jednak po całkowitym rozsmarowaniu żelu efekt jest nikły, po prostu gdzieś ten brokat znika i prawie w ogóle go nie widać... coż, może rozbłyśnie w pełnym, letnim słońcu ;)


LIRENE Golden Charm - kropka i gruba warstwa żelu na skórze
Po czwarte - kolejne dwa produkty są bardzo fajne i to one uratowały to pudełko. Yasumi Konjac Sponge (czyt. kondżak) czyli gąbka do pielęgnacji twarzy z korzenia rośliny o specyficznych właściwościach. Gąbkę znam już od jakiegoś czasu, kupowałam kiedyś na azjatyckim Ebay'u. Jest to forma twardej formy, porowatej, która po zamoczeniu zwiększa mocno swoją objętość i staje się lekko śliska. Bardzo dobrze masuje się nią twarz, delikatnie ją wygładzając. Skóra jest miękka i delikatna, niepodrażniona, ponieważ śliskość powoduje gładkie przesuwanie się po skórze. Lubiłam kiedyś, z przyjemnością korzystam i teraz :)


PANTENE PRO-V Nature Fusion Oil Therapy Eliksir z olejkiem arganowym to polepszacz włosów z cennym olejkiem. Na pierwszym miejscu w składzie ma Cyclopentasiloxane, czyli silikon lotny, który po pewnym czasie wyparowuje samoistnie, który na włosach tworzy film (warstwę okluzyjną), przeciwdziałający nadmiernemu odparowywaniu wody (pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje włosy, czyli zmiękcza i wygładza. Włosy po zastosowaniu są sypkie i wyglądają lepiej, pachną też ładnie. Szukałam jakiegoś takiego produktu silikonowego, bo moje włosy lepiej wyglądają odkąd jedna z farb (Color&Soin) mi je mocno zniszczyła i przesuszyła..


PANTENE PRO-V Nature Fusion Oil Therapy Eliksir z olejkiem arganowym - skład

Mam nadzieję, że lutowe pudełko będzie fajniejsze. Chciałabym :)

02 lutego 2014

OPI M46 Get your number

OPI Get your number to lakier z kolekcji Mariah Carey o numerze M46. Jest to, jak to firma nazwała: płyny piasek (liquid sand). Piękny, niebieski kolor wzbogacony błyszczącymi drobinkami w kolorach niebieskich, zielonych, srebrnych, pomarańczowych i turkusowych, gdzieniegdzie widać odrobinę czerwonego i fioletu. Jednak błyszczące drobinki nie przykrywają podstawowego, lazurowo-niebieskiego koloru i razem bardzo im ładnie :) Jak go tylko kupiłam na ostatnich targach w W-wie, to wieczorem, po powrocie do domu nie mogłam napatrzeć się na te migoczące drobinki w lakierze - są mega przyciągające!

Uwielbiam ten lakier, jest niezwykle udanym pod względem kolorystyczno-drobinkowym.

Dwie warstwy całkowicie kryją paznokieć dając piaskowo-matowy efekt wzbogacony migoczącymi drobinkami. Dla przypomnienia osobom, które jeszcze nie miały piaskowych lakierów: piasków nie pokrywa się top coatem, ponieważ stracą one efekt chropowatości i matowości. Oczywiście można maznąć topem, ale wtedy będą wyglądały jak zwykły, błyszczący lakier... a tych jest mnóstwo, po co psuć taki ciekawy efekt?

OPI Get your number



Ten lakier nieodparcie kojarzy mi się z wakacjami i morzem... :)