25 października 2013

Czarny piasek Wibo

Odkąd go zobaczyłam, zachwyciłam się. Na ostatnich targach szukałam czarnego piaska, ale większość firm oferowała czarne piaski ze srebrnymi drobinkami, a mnie i Madziuli marzył się w multikolorze :) No to udało się nam znaleźć właśnie taki. Wibo nr 4 z serii Wow Glamour Sand z efektem brokatowego piasku ma kolor czarny z drobinami niebieskiego fioletu z różem i odrobiną starego złota, jak się mocno przyjrzeć. Zawiera multidrobiny jednej wielkości dające multikolor :) Świetny!

W dodatku daje bardzo ładny efekt piasku. Piasek coraz częściej gości u mnie na rękach, ponieważ efektownie wygląda i dużo dłużej się utrzymuje od tradycyjnych lakierów. Bardzo łatwo jest też go naprawić w taki sposób, że tego nie widać. Stapia się po prostu z poprzednią warstwą :))

Czarny piasek Wibo w naturalnym świetle tylko lekko połyskuje, daje raczej matowy efekt czarnych paznokci z odrobiną połyskiwania. Naprawdę odrobiną. Natomiast przy sztucznym świetle rozbłyska (ale nie przesadzając!) drobinkami i ślicznie migocze. Warto go mieć, tym bardziej, że kosztuje tylko około 8zł.


nie ma szerokiego pędzelka, ale ten co jest, o dziwo jest całkiem wygodny

w sztucznym świetle
w sztucznym świetle, bardzo jasnym

tu też sztuczne światło, ale te drobinki są takie fajne :)

światło naturalne w pochmurny dzień, na zdjęciu nie widać niebieskości i różu, ale w rzeczywistości odrobinę widać..

Lubicie czarne lakiery?

16 października 2013

Glossybox by Kasia Tusk

W tym miesiącu Glossybox był sygnowany nazwiskiem Kasi Tusk, promowanej blogerki, co było widać lekką zmianą koloru i napisem na pudełku, oraz naklejce, która zazwyczaj jest logiem Glossybox. Tym razem, jak stwierdza celebrytka w liście do nas: "Dobry kosmetyk wcale nie musi być drogi!", czyli w pudełku znajdują się kosmetyki popularne, dostępne każdemu, za niewygórowaną kwotę. Mija się to nieco z celem firmy, która reklamowała pudełka jako pełne luksusowych produktów, ale może się nie czepiajmy ;)



Co zatem mamy? Sześć produktów!

1 - lakier do paznokci od Golden Rose nr 45 z serii Rich Color! W dodatku czerwony :) Znam lakiery tej serii, są bardzo dobre, krycie już po jednej warstwie, poza tym mają fajny pędzelek. Produkt na plus.

2 - brązujący balsam do ciała Palmer's.. Hymm.. balsamy tej firmy mają przepiękne, naturalne zapachy kakaowca, czyli pachną czekoladą. Bardzo lubię, ale może niekoniecznie w wersji brązującej.. ?? Lubię swoją mleczną cerę i nie widzę potrzeby udowadniania na siłę, że "właśnie wróciłam z urlopu". Spróbuję dla porównania z tym, co mam do tej pory, bo balsam zwykły jest przedni. Zastanawia mnie tylko jedno.. w Polsce te balsamy można kupić? Chyba nie. Ja swój dostałam z UK.

3 - Love Me Green Organic Energising Face Peeling - peelingi to podstawa dbania o cerę, ale to nie jest peeling! To żel do mycia twarzy z drobinkami peelingującymi. Jest bardzo rzadki, wylewa się z dłoni, w dodatku ma dziwny zapach, trochę przypominający skórkę pomarańczową w mydle. A Kasia Tusk wspomina o 'wspaniałym zapachu pomarańczy'.. O, naprawdę? ;)

4 - miniaturowa wersja lakieru do włosów Wella Professional Stay Styled Finishing Spray. Chętnie wypróbuję, jesienią, przy wilgotnej pogodzie i wietrze to może być przydatne. Poza tym, taka nieduża pojemność miniaturki wspaniała jest na wyjazdy.

5 - nie kryję swojej niechęci do firmy Pat&Rub. Świetnie, że mogę wypróbować produkty tej firmy i wiedzieć co i jak, bo gdybym kupiła produkt za 80-100zł to byłabym totalnie wściekła. Większość, znaczna większość, wręcz prawie wszystkie kosmetyki tej firmy pachną ciotkowatym zapachem cytryny albo trawą cytrynową. Jest tyle pięknych zapachów, a te niestety nijak do mnie nie trafiają - w wydaniu tej właśnie firmy. I choćby ten Cukrowy scrub do ciała - żurawina i cytryna Pat&Rub działał cuda, to zapachu nie zdzierżę, niestety. Co ciekawe, cytrynowe zapachy Bielendy lub Starej Mydlarni są cudowne, więc co tu takiego jest w tym Pat&Rub? Peeling zużyję, jako scrub do stóp. 

6 - kultowy już płyn micelarny Bioderma. Chciałam go kupić, ale odkąd kupiłam płyn z Biedronki, już mnie do niego ponownie nie ciągnęło. Pamiętam, że owszem dobry był, nie podrażniał, był bez zapachu, ale jakoś nie wzbudził we mnie tego wspaniałego uczucia: "WOW!". To uczucie wzbudził we mnie właśnie niedawno płyn micelarny z Biedronki BeBeauty i to jemu będę wierniejsza.. przez jakiś czas ;) Teraz mam przy okazji możliwość porównać oba płyny.

7 - bon na kwotę 50zł przy zakupach ponad 100zł produktów Love Me Green, karteczka z opisami produktów.

Golden Rose Rich Color nr 45
Czerwony lakie z migoczącymi drobinkami.



Brązujący balsam do ciała Palmer's
Cukrowy scrub do ciała - żurawina i cytryna Pat&Rub

Pozdrawiam ciepło!

13 października 2013

Essie 89 Raspberry

Lakier Essie nr 89 o nazwie Raspberry kupiłam na targach, na stoisku Essie. Przyciągnął mnie głównie swoją nazwą, oraz kolorem. Kolor jest trudny do opisania, ponieważ zmienia się w zależności od rodzaju oświetlenia. Najczęściej widocznym jest ten, w świetle dziennym, na zdjęciach poniżej, czyli róż w rodzaju ciemnej fuksji, całkiem spokojny kolor ciemnej maliny. Kojarzy mi się z rozgniecionymi czarnymi jagodami, do których dodano odrobinę soku z malin. W świetle sztucznym często jest bardziej zaczerwieniony, potrafi nieźle symulować ciemną czerwień, malinową czerwień.

Essie nr 89 Raspberry z serii Professional Application



Pozdrawiam ciepło!

01 października 2013

Targi BEAUTY FORUM & SPA jesień 2013 cd

Tym razem ja (madziula) napiszę o swoich zdobyczach, ponieważ mimo iż z Nailą robiłyśmy wiele tych samych bądź wspólnych zakupów kilka kolorów czy rzeczy było inne.
Zacznę od mojej kosmetycznej miłości - lakiery do paznokci. Najbardziej kocham piaskowce ale są tez inne do których wzdycham i jadąc na targi liczyłam, że będę je mogła nabyć taniej. W pierwszej kolejności azymut - essie i tam szał ciał i jak zwykle jak widzę całą półkę przed sobą to nie wiem co bym chciała  - też tak macie?
Bardzo powstrzymywałam się, żeby nie kupić po prostu Watermelona - moim zdaniem najpiękniejszy kolor lakieru jaki do tej pory miałam i padło na trzy sztuki dużych i kostkę z 4 małymi z najnowszej limitowanki jesiennej:


Potem było macanie, przeglądanie, zastanawianie się czy x odcień danego koloru na pewno jest potrzeby w moich zbiorach, padło na jeszcze dwa piaski.

Kolor nie jest najlepiej oddany tu na zdjęciu, bo generalnie jest bardziej granatowy, ciemniejszy niż na zdjęciu


I jeszcze moje ukochane holo - przypadkiem całkiem trafiłam na nie. A że od dłuższego czasu szukam takiego klasycznego holo, to skusiłam się na ten jaśniejszy (na paznokciu nie wygląda na różowy), ten bordowy zauroczył mnie kolorem.


Na stoisku Belnatur pan obsługujący stoisko - super zakręcony i mający ogromną wiedzą o kosmetykach które sprzedawał, przeprowadził kilka mini wykładów a to o serum, a to o maskach, peelingu czy kremu normalizującego. Skusiłam się na maskę normalizującą i takiż krem oraz na spółkę z Nailą peeling enzymatyczny.


W moich zakupach nie mogło zabraknąć peelingów do ciała, bo tak jak lakierów mogłabym mieć wiele słoików tego kosmetyku na wannie (obecnie 5 sztuk). Na stoisku Starej Mydlarni był istny armagedon - dopchać się do półek z produktami graniczyło z cudem - więc uczestniczyłam w cudzie :) dzięki temu, że zdrowy rozsądek niechcący odkopał się z pod reszty zakupów kupiłam tylko dwa peelingi, ale za to jakie - malinowy, który wygląda jak malinowa konfitura oraz pomarańczowy, który pachnie obłędnie (dokładnie tak jak lubię w kosmetykach naturalnie i orzeźwiająco).



Skorzystałyśmy też wspólnie z promocji firmy Bandi i kupując dwa kremy z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym dostałyśmy trzeci produkt gratis - kojące serum oraz drugi gratis urodzinową maskę nawilżającą - zdjęcia w poprzednim poście tutaj.