W tym miesiącu Glossybox był sygnowany nazwiskiem Kasi Tusk, promowanej blogerki, co było widać lekką zmianą koloru i napisem na pudełku, oraz naklejce, która zazwyczaj jest logiem Glossybox. Tym razem, jak stwierdza celebrytka w liście do nas: "Dobry kosmetyk wcale nie musi być drogi!", czyli w pudełku znajdują się kosmetyki popularne, dostępne każdemu, za niewygórowaną kwotę. Mija się to nieco z celem firmy, która reklamowała pudełka jako pełne luksusowych produktów, ale może się nie czepiajmy ;)
Co zatem mamy? Sześć produktów!
1 - lakier do paznokci od Golden Rose nr 45 z serii Rich Color! W dodatku czerwony :) Znam lakiery tej serii, są bardzo dobre, krycie już po jednej warstwie, poza tym mają fajny pędzelek. Produkt na plus.
2 - brązujący balsam do ciała Palmer's.. Hymm.. balsamy tej firmy mają przepiękne, naturalne zapachy kakaowca, czyli pachną czekoladą. Bardzo lubię, ale może niekoniecznie w wersji brązującej.. ?? Lubię swoją mleczną cerę i nie widzę potrzeby udowadniania na siłę, że "właśnie wróciłam z urlopu". Spróbuję dla porównania z tym, co mam do tej pory, bo balsam zwykły jest przedni. Zastanawia mnie tylko jedno.. w Polsce te balsamy można kupić? Chyba nie. Ja swój dostałam z UK.
3 - Love Me Green Organic Energising Face Peeling - peelingi to podstawa dbania o cerę, ale to nie jest peeling! To żel do mycia twarzy z drobinkami peelingującymi. Jest bardzo rzadki, wylewa się z dłoni, w dodatku ma dziwny zapach, trochę przypominający skórkę pomarańczową w mydle. A Kasia Tusk wspomina o 'wspaniałym zapachu pomarańczy'.. O, naprawdę? ;)
4 - miniaturowa wersja lakieru do włosów Wella Professional Stay Styled Finishing Spray. Chętnie wypróbuję, jesienią, przy wilgotnej pogodzie i wietrze to może być przydatne. Poza tym, taka nieduża pojemność miniaturki wspaniała jest na wyjazdy.
5 - nie kryję swojej niechęci do firmy Pat&Rub. Świetnie, że mogę wypróbować produkty tej firmy i wiedzieć co i jak, bo gdybym kupiła produkt za 80-100zł to byłabym totalnie wściekła. Większość, znaczna większość, wręcz prawie wszystkie kosmetyki tej firmy pachną ciotkowatym zapachem cytryny albo trawą cytrynową. Jest tyle pięknych zapachów, a te niestety nijak do mnie nie trafiają - w wydaniu tej właśnie firmy. I choćby ten Cukrowy scrub do ciała - żurawina i cytryna Pat&Rub działał cuda, to zapachu nie zdzierżę, niestety. Co ciekawe, cytrynowe zapachy Bielendy lub Starej Mydlarni są cudowne, więc co tu takiego jest w tym Pat&Rub? Peeling zużyję, jako scrub do stóp.
6 - kultowy już płyn micelarny Bioderma. Chciałam go kupić, ale odkąd kupiłam płyn z Biedronki, już mnie do niego ponownie nie ciągnęło. Pamiętam, że owszem dobry był, nie podrażniał, był bez zapachu, ale jakoś nie wzbudził we mnie tego wspaniałego uczucia: "WOW!". To uczucie wzbudził we mnie właśnie niedawno płyn micelarny z Biedronki BeBeauty i to jemu będę wierniejsza.. przez jakiś czas ;) Teraz mam przy okazji możliwość porównać oba płyny.
7 - bon na kwotę 50zł przy zakupach ponad 100zł produktów Love Me Green, karteczka z opisami produktów.
 |
Golden Rose Rich Color nr 45
Czerwony lakie z migoczącymi drobinkami. |
|
|
|
 |
Brązujący balsam do ciała Palmer's |
 | |
Cukrowy scrub do ciała - żurawina i cytryna Pat&Rub |
Pozdrawiam ciepło!