19 stycznia 2013

Glossybox styczniowy srebrna edycja

Muszę przyznać, że jeszcze mi się nie znudziło i bardzo lubię dostawać te pudełeczka. Gdybym dostawała wszystkie pełnowymiarowe opakowania, to bym się niedługo do łazienki nie zmieściła, a takie miniatury, to zużywa się prawie na bieżąco.. W tym miesiącu pudełko zostało wysłane dość późno, zazwyczaj jest dostarczane w pierwszej połowie miesiąca, a dostałam je później. Wygląda to troszkę tak, jakby były problemy z dostarczeniem produktu "z brokatem i cekinami", o którym mowa w ulotce Glossy, bo takiego typu produktu w pudełku nie ma. Za to są inne i te inne bardzo mi się podobają. A ja sama zabrokacam się na swój sposób, co widzicie po ostatnich moich postach :)


Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to produkt, który bardzo chciałam wypróbować, ale z powodu ceny nie chciałam w ciemno wydawać ok. 90zł na pełnowymiarowy. To końcowa maseczka do pielęgnacji włosów BC Oil Miracle firmy Schwarzkopf Professional, zawierająca składniki odżywcze i tłuszcze nienasycone pochodzące z olejku arganowego, cudu pielęgnacyjnego od wielu miesięcy.. Jest tu składnik zapewniający ochronę, nawilżenie i działający antystatycznie (Cyclomethicone) oparty na silikonach, są oleje arganowy i słonecznikowy i składniki zapachowe. Produkt ma żółtą barwę i ładnie pachnie, rozsmarowując na dłoni miało się wrażenie aksamitności. Dostajemy miniaturkę 5ml.
Następny kosmetyk dostałam zgodnie z moim profilem piękna u Glossy, czyli ankiecie, gdzie zaznaczyłam, że mam cerę dojrzałą. Dostałam serum liftingujące MedExpert, pełnowymiarowy produkt Siquens. Ma wygładzać zmarszczki, naprężać i uelastyczniać skórę, a także przywracać skórze promienny wygląd. Lubię sera, bo zawierają skoncentrowane składniki w odróżnieniu od kremów i szybciej działają. Konsystencja lekkiego, białego kremu w odczuciu podobnego do silikonowej bazy pod makijaż z Sephory.


Róż Kryolanu, profesjonalnej marki niemieckiej kosmetyków charakteryzatorskich. Produkty tej marki bardzo mnie cieszą w Glossyboxach, bo są bardzo dobrej jakości. Róż w chłodnym odcieniu różowym o nazwie Glossy Rosewood, dedykowany dla Glossy, co widać po nazwie i symbolu na wieczku pudełka. Próbowałam już w ostatnich makijażach, ma dość mocną pigmentację, wystarczy na policzek jedno dotknięcie pędzla po powierzchni różu. Kolor bardzo ładny, świeży :)


Dwa następne produkty są od Blumarine: My Bath Gel innamorata - żel pod prysznic i My Body Lotion Innamorata - lotion do ciała, ładnie zapakowane w woreczek. Oba mnie zaskoczyły ceną produktów pełnowymiarowych: ok. 130zł żel i lotion ok. 150zł! za 200ml każdy. My dostajemy miniaturki po 30ml. Próbowałam lotion, ma bardzo intensywny zapach.. no, zobaczymy. W każdym bądź razie już przy tym boxie to nikt chyba nie powie, że nie ma w nim produktów z wyższej półki.



Ostatni produkt to prezent od Glossy: maska do spania, chroniąc oczy przed światłem. Uśmiałam się nieco, jak ją zobaczyłam, bo właśnie zastanawiałam się, czy sobie takiej nie kupić.. no to już nie muszę :)


Jestem bardzo zadowolona ze srebrnej edycji Glossybox :)

1 komentarz:

  1. Już parę razy kusiło mnie, by zakupić Glossy Box'a. Zawsze znalazłam jakieś "ale" ;) A z tego pudełeczka najbardziej urzekł mnie róż :)

    OdpowiedzUsuń